Ostatnio dodany
Najnowszy artykuł
Prawie 30 tysięcy motocykli Harley-Davidson wróci do serwisów.
O tym, że Harley-Davidson ma problemy finansowe wiadomo od dłuższego czasu. W 2011 roku produkująca motocykle legenda z Milwaukee została nawet zmuszona do sprzedania swojego osławionego toru testowego na Florydzie zwanego "Aleją Aligatorów". Firma spieniężyła też markę MV Augusta oraz zakończyła produkcję popularnych swego czasu (szczególnie w USA) motocykli marki Buell, założonej przez Erika Buella wieloletniego inżyniera H-D. Zaczęły się też mnożyć przypadki, kiedy całe serie maszyn z wadami fabrycznymi musiały wrócić do serwisów.
Pod koniec 2009 roku do serwisów wezwano właścicieli 111 tysięcy Harleyów, a powodem była wada w mocowaniu silnika, która w wypadku zderzenia mogła powodować wyciek paliwa. Sytuacja powtórzyła się dwa lata później, kiedy do serwisów wezwano aż 308 tysięcy właścicieli motocyklów giganta z Wisconsin. Problem dotyczył zbytnio nagrzewającego się układu wydechowego, który w efekcie mógł nawet przepalić linki hamulcowe. O konsekwencjach takiej sytuacji lepiej nie myśleć. W obydwóch przypadkach nie odnotowano na szczęście najgorszych scenariuszy, a usterki zostały rozwiązane bezpłatnie.
Sytuacja powtórzyła się i teraz. Problem dotyczy tzw. modeli turystycznych, motorów CVO (Custom Vehicle Operations) oraz trzykołowców. Skala zjawiska jest znacznie mniejsza niż w przypadku wyżej wymienionych sytuacji z lat 2009 i 2011, bo dotyczy zaledwie (?) 29 tysięcy egzemplarzy. Po odkryciu usterki salony Harleya na całym Świecie wstrzymały sprzedaż modeli wyprodukowanych od maja do października tego roku. Podobnie zrobiły również polskie salony w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku, Katowicach, Wrocławiu, Łodzi oraz Krakowie.
Problem dotyczy hydraulicznego sprzęgła. Producent wystosował notę w której napisano, że mogą pojawić się problemy z wysprzęglaniem, zwolnieniem oraz zatrzymaniem motocykla. Podobnie jak we wcześniejszych przypadkach usterki usuwane są na koszt producenta, a klienci będą wzywani indywidualnie. Dotyczy to oczywiście również polskich fanatyków dwóch kółek spod znaku 110-letniej firmy. Czas rozwiązania problemu zdaniem producenta nie powinien zająć więcej niż godzinę.