Ostatnio dodany
Najnowszy artykuł
E-papierosy - rozwiązanie nieidealne
W czasach, kiedy akcyza dochodzi do poziomu kuriozum, a zdrowy tryb życia staje się coraz bardziej popularny, wielu palaczy szuka alternatyw, bo ostateczne pozbycie się nałogu nie należy do najłatwiejszych. Coraz modniejsze i popularniejsze, stały się tzw. elektroniczne papierosy. Firmy produkujące tego typu sprzęt błyskawicznie zwiększają swoje notowania, na ulicach miast coraz częściej spotykamy ludzi z dziwnymi cygaretami o bezwonnym dymie, a galeria handlowa w której nie znajdziemy stanowiska poświęconego e-papierosom to prawdziwa rzadkość.
Istnieją różne typy urządzeń, a na tak dynamicznym rynku, nowości pojawiają się z miesiąca na miesiąc. Najpopularniejsze są jednak e-papierosy z clearomizerem - pojemnikiem na tzw. liquid (płyn nikotynowy) w którym za pomocą grzałki wyposażonej w charakterystyczne niteczki, podgrzewa się płyn, z którego powstaje dym. Dodajmy, że dym pozbawiony blisko 4 tysięcy rakotwórczych toksyn, które znajdziemy w zwykłym papierosie, a za to z możliwością regulacji zawartości nikotyny, którą chcemy się zaciągać, co pozwala stopniowo odsuwać od siebie nikotynowy nałóg. Dym jest bezwonny, co eliminuje nieprzyjemną konieczność wychodzenia na zewnątrz, a jego działanie nie barwi ścian czy firanek - po zaciągnięciu się wydychamy parę wodną, glikol oraz minimalną zawartość nikotyny. Największą korzyścią zamiany klasycznych papierosów na elektroniczne jest kwestia zdrowotna - nie są rakotwórcze, nie obciążają naszych płuc, nie mają negatywnego wpływu na kondycję, a nawet mogą uchronić przed infekcją wirusową. Brzmi jak żart? Niezupełnie. Głównym składnikiem liquidu, oprócz nikotyny (która sama w sobie nie jest szkodliwa dla zdrowia!) jest glikol propylenowy, związek zupełnie obojętny dla organizmu człowieka, natomiast przez lata stosowany m.in. w szpitalach jako środek zwalczający wirusy.
Dla wielu najważniejszym argumentem wyboru jest kwestia kosztów, które jak wiadomo przy wspieraniu branży tytoniowej są olbrzymie. Bez wątpienia umiejętne i konsekwentne użytkowanie e-papierosa, może zaoszczędzić dla nas sporo pieniędzy, jednak nie jest to zupełnie tak jak mówią reklamy producentów. W zależności od klasy urządzenia, musimy zainwestować od stu kilkudziesięciu do kilkuset złotych na start. Sam liquid w najpopularniejszej ilości 10 ml kosztuje od 10 do 25 złotych, choć można kupować większe i bardziej ekonomiczne. Na ile starczy taka ilość zależy oczywiście od ilości spożycia. Palaczowi z wieloletnim stażem i normą "paczka dziennie" przy największej zawartości nikotyny (25g/ml) może starczyć maksymalnie na tydzień. Koszty nie są więc tak bardzo małe, ale mimo wszystko w porównaniu ze zwykłymi papierosami oszczędność wydaje się spora.
Ukrytym kosztem takiej inwestycji są notoryczne awarie sprzętu, które są wpisane w specyfikę e-papierosów. Przy intensywnym użytkowaniu, typowym dla osób, które paliły większą ilość konwencjonalnych papierosów, nitki w grzałkach (niezależnie czy jest to clearomizer dolnogrzałkowy czy górnogrzałkowy) przepalają się dosyć szybko. Co gorsza - nie ma reguły, ani gwarancji. Zdarza się, że na jednej grzałce można przepalić miesiące, a bywa, że nieprzyjemny posmak metalicznej spalenizny, który właściwie uniemożliwia korzystanie z urządzenia, pojawia się już na drugi dzień. Koszt nowej grzałki przeważnie zbliżony jest do kosztu paczki najtańszych papiersów. A przecież zainwestowaliśmy już sporo w całe osprzętowanie! Częste są również przypadki, kiedy clearomizer zaczyna przeciekać - wiąże się to zarówno z bardzo nieprzyjemnym i lepiącym się papierosem, z utratą części liquidu, koniecznością zainwestowania w nowy clearomizer (30-60 złotych), ale przede wszystkim z ryzykiem zniszczenia najbardziej kosztownej części urządzenia - baterii. Nowa bateria to koszt przeważnie wahający się między 80, a 150 złotych.
Bardziej doświadczeni e-palacze polecają inwestować w sprzęt wyższej klasy, ale również on nie jest inwestycją jednorazową. Zakupując e-papierosa należy liczyć się z tym, że dokłada się pieniądze nie tylko na liquid, ale również na awaryjne części z grzałkami na czele. Nie potrzeba jednak wybitnej znajomości matematyki, żeby szybko przekalkulować, że mimo wszystko jest to bardziej opłacalne, a z pewnością zdrowsze niż kultywowanie nałogu w odmianie klasycznej. Zalet jest wiele, ale wad również.